Żołnierze WOT, którzy przez ponad dwa tygodnie przebywali w Zachodniej Virginii w USA zabezpieczając 24. Międzynarodowy Zlot Harcerzy wrócili już do kraju. Ich medyczne umiejętności oraz zaangażowanie w wykonywaną pracę zostały bardzo wysoko ocenione przez amerykańskich gwardzistów. 5 Mazowiecką Brygadę Obrony Terytorialnej reprezentowała szer. Olga Krawczyk- Majeran oraz st. szer. Grzegorz Trzaskoma.
W grupie zadaniowej żołnierzy WOT znaleźli się ratownicy medyczni oraz pielęgniarki, a wśród nich żołnierze 54. batalionu lekkiej piechoty w Zegrzu, st. szer. starszy ratownik medyczny Grzegorz Trzaskoma oraz szer. Olga Krawczyk – Majeran.
W dniach od 18 lipca do 4 sierpnia br. żołnierze WOT wspólnie z amerykańskimi żołnierzami Gwardii Narodowej Zachodniej Virginii (West Virginia National Guard), zostali włączeni w system międzynarodowych zespołów medycznych, których celem było zabezpieczanie Zlotu. Polscy żołnierze każdego dnia pełnili służbę wraz z amerykańskimi medykami pomagając uczestnikom Jamboree z całego świata.
Wraz z st. szer. Trzaskomą do USA poleciała także szer. Olga Krawczyk- Majeran, która podczas zlotu pełniła funkcję oficera operacyjnego ds. koordynacji zabezpieczenia zlotu z poziomu militarnego, dodatkowo szer. Olga działała w służbie prasowej odpowiedzialnej za kontakty z mediami zarówno amerykańskimi, jak i polskimi. Szer. Olga została oddelegowana do działań medialnych, ponieważ posiada ogromne doświadczenie w pracy z mediami. Prywatnie łączy ona służbę w 5 MBOT z pracą w jednej z największych grup rozrywkowo – medialnych, gdzie piastuje kierownicze stanowisko.
Jak to się stało, że akurat Wy dostaliście szansę wylotu do USA?
- Proces kompletowania grupy zadaniowej był długotrwały i złożony – mówi szer. Krawczyk – Majeran. - Zgłosić mógł się każdy, kto posiadał wymagane kwalifikacje, czyli biegła znajomość języka angielskiego oraz, w przypadku medyków, wysokie kwalifikacje medyczne. Poszukiwane były osoby z ukończonymi studiami, KPP to było za mało. W moim przypadku – członka grupy operacyjnej (nie medycznej), która oprócz prac sztabowych odpowiadała również za współpracę z Gwardią Narodową, komunikację i kontakty z mediami - na pewno pomógł tytuł magistra filologii angielskiej, ukończone studia podyplomowe z dziennikarstwa telewizyjnego na UW oraz certyfikat ukończenia szkolenia dla nieetatowych ekspertów ds. komunikacji WOT. Jednym z etapów rekrutacji był obóz w Małeczu, podczas którego harcerze wybierający się na Jamboree przechodzili swego rodzaju przygotowanie do procedur, którym zostaną poddani na Jamboree. Jednym z elementów było oswojenie się z punktami medycznymi i przełamanie obaw przez sięganiem po pomoc w obcym języku (wszystkie zadania na obozie były realizowane w j. angielskim). Na obozie nasza grupa miała swój punkt medyczny, w którym zarówno żołnierze, jak i harcerze mogli przećwiczyć „jak to będzie” w razie czego. Była to również dobra okazja do tego, by żołnierze dali się poznać młodzieży – by później podczas zlotu mogli swobodniej i bezpieczniej czuć się przy naszych terytorialsach. To był ostatni etap kwalifikacji dla każdego żołnierza. Po tym obozie powstała ostateczna lista osób zakwalifikowanych do wyjazdu.
Czy jakoś specjalnie przygotowywaliście się do udziału w Scout Jumboree?
- Kluczowym elementem przygotowań był obóz w Małeczu – mówi Pani Olga. - Poznaliśmy tam kadrę ZHP, komendantkę Reprezentacji ZHP na 24. Światowe Jamboree Skautowe, opiekunów i harcerzy. Zobaczyliśmy z jakimi trudnościami mogą się spotkać i jak powinniśmy się przygotować do udzielenia im pomocy. Przeszliśmy kurs Safe From Harm, obowiązkowy dla każdej osoby, która wchodzi na teren Jamboree. Ratownicy medyczni i pielęgniarki zostali wyposażeni przez brygady w plecaki ratownika medycznego, które były imponująco wyposażone i równie imponująco ciężkie, na co zresztą nikt się nie skarżył - z uśmiechem wspomina szer. Krawczyk – Majeran.
Tu w kraju - obóz w Małeczu, kurs Safe From Harm, a co się działo już tam na miejscu w USA? Jakie były wasze zadania?
- Pracowaliśmy na wysokich obrotach, od rana do nocy wspierając naszych żołnierzy w ich medycznej misji, realizując założenia komunikacyjne i medialne naszego wyjazdu, budując nowe i zacieśniając istniejące przyjacielskie relacje pomiędzy Gwardia Narodową a WOT, wzmacniając i strukturyzując współpracę między tymi formacjami z nadzieją na kolejne wspólne przedsięwzięcia w przyszłości.
Każdego dnia polscy medycy pełnili służbę z medykami amerykańskimi pomagając uczestnikom Jamboree (dzieciom i dorosłym) z całego świata. Pracowali zarówno w istniejących, cywilnych punktach medycznych, ale także wyruszali na tzw. Action Pointy, czyli punkty z różnego rodzaju atrakcjami dla uczestników zlotu, na których również znajdowały się punkty pierwszej pomocy. Nasi medycy byli obecni na punktach, które były najbardziej urazowe (np. skatepark, tyrolka, kajaki, ścianki wspinaczkowe, trasy dla rowerów górskich). Wolne chwile podczas dyżurów nasi żołnierze spędzali na wymianie doświadczeń z żołnierzami amerykańskimi, np. omawiali różnice w sprzęcie czy procedurach. Terytorialsi odwiedzali polskie obozy harcerskie, żeby uczestnicy mieli poczucie "zaopiekowania". Ja natomiast, jako służba prasowa, zajmowałam się kontaktami z mediami, relacjami ze zlotu, także publikacjami w mediach oraz działalnością typowo operacyjną.
Jak teraz z perspektywy czasu oceniasz możliwość wzięcia udziału w tak dużym przedsięwzięciu, co Ci dał taki wyjazd?
- Dla mnie ten wyjazd to przede wszystkim wspaniałe nowe doświadczenie. Wymagające, ale też budujące. Doświadczyłam na własnej skórze amerykańskiej wojskowości: np. spałam w namiocie z 40 innymi żołnierkami amerykańskimi jako jedyna Polka, chodziłam na codzienne poranne odprawy do sztabu, socjalizowałam się z żołnierzami. Przełamywaliśmy wojskowe bariery kulturowe, ucząc się od siebie nawzajem i wymieniając doświadczenia. Wykształcenie i przygotowanie polskich medyków spotkało się z ogromnym uznaniem i podziwem ze strony Amerykanów
Doświadczyłam również czegoś nadzwyczajnego – ogromnego szacunku obywateli do munduru. Wielokrotnie na terenie zlotu zaczepiano nas żeby porozmawiać, wyrazić swoja wdzięczność za naszą służbę, uścisnąć dłoń. Nie było dnia, żebyśmy przynajmniej kilka razy nie usłyszeli „Thank you for your servie” od zwykłych ludzi.
Z kolei członkowie Polonii amerykańskiej obecni na zlocie, niejednokrotnie wzruszeni byli widokiem polskiej flagi na mundurze w środku staniu West Virginia. To było bardzo wzruszające doświadczenie i jednocześnie materiał poglądowy na to, jak w USA traktuje się żołnierzy – z wzruszeniem wspomina szer. Olga
Jakieś plany na przyszłość?
- Moje najbliższe plany to skorzystanie z zaproszenia Prezydenta RP i wzięcie udziału w Defiladzie z okazji Święta Wojska Polskiego w Katowicach. Czuję się wyróżniona i doceniona za swoją służbę. Chcę nadal szkolić się i odkrywać tajniki wojskowego rzemiosła.
*****
24 Międzynarodowy Zlot Harcerzy (24th World Scout Jamboree - North America 2019) trwał od 22 lipca do 2 sierpnia br., a przygotowania do niego rozpoczęły się dużo wcześniej i uwzględniały wiele elementów dotyczących zapewnienia odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa. W zlocie wzięło udział blisko 45 tys. skautów ze 164 krajów, w tym blisko 500 harcerzy z Polski. To właśnie m.in. zabezpieczeniem ich pobytu na miejscu w USA zajmowali się Terytorialsi, jednakże najistotniejszym celem wyjazdu była współpraca z Gwardią Narodową. Nie była to pierwsza wizyta polskich Terytorialsów w West Virginii i nie pierwsza współpraca z Gwardia Narodową, wcześniej WOT brał udział w ćwiczeniu Ridge Runner.
Źródło:
5. MBOT