27 stycznia 1945 roku Armia Czerwona wyzwoliła obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau. W rocznicę tego wydarzenia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu.
KL Auschwitz był największym z niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych i ośrodków zagłady. Życie straciło tam ponad 1,1 mln mężczyzn, kobiet i dzieci różnych narodowości. Wyzwolenia doczekali nieliczni.
Do niemieckiej fabryki śmierci w Oświęcimiu trafiali również ostrowianie. Wśród nich była Irena Wiśniewska z domu Jankowska, której historia przedstawiona została w książce „Dziewczęta z Auschwitz”.
Irena Wiśniewska, z domu Jankowska, urodziła się w Łomży 9 lipca 1924 roku, ale rodzina mieszkała w Ostrowi Mazowieckiej. Uczyła się w ostrowskim gimnazjum, dziś Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika. Gdy rozpoczęła się wojna miała zaledwie 15 lat. „Początki okupacji będą już zawsze kojarzyć mi się z trzema rzeczami. Z opustoszałymi półkami w sklepach, wzmożoną ilością zakazów ze strony Niemców oraz z pojmaniem i zabiciem dyrektora mojej szkoły, pana Warchalskiego” - wspominała.
Należała do konspiracji, woziła rowerem meldunki i pocztę konspiracyjną. W nocy 27 maja 1942 roku, w wieku 17 lat została aresztowana wraz z ojcem, najstarszym bratem oraz ponad trzydziestoma innymi mieszkańcami Ostrowi. „Było nas wielu – w tym moi rówieśnicy, nauczyciele, także mój ulubiony historyk, pan Cichoń” - wspominała. Prawdopodobnie zostali „sprzedani” Niemcom przez jednego z sąsiadów, przesiedlonego do miasta Ukraińca.
Noc po aresztowaniu spędzili w magazynie po browarze, a na drugi dzień rankiem przewiezieni zostali na Pawiak w Warszawie. Tam rozdzielono ją z bratem i ojcem. Poznała jednak Annę Zahorską, poetkę, powieściopisarkę i dramatopisarkę, z którą się zaprzyjaźniła i która pomogła jej przetrwać trudy więzienia. Podczas zeznań była bita i torturowana, z bólu traciła przytomność. W sumie spędziła na Pawiaku 5 miesięcy.
14 października 1942 roku około 50 dziewcząt, w tym panią Irenę, wpędzono do wagonów i przewieziono do Auschwitz. Do Oświęcimia trafili też jej brat i ojciec. Jej przydzielono numer 22524. „Początki w obozie były dramatyczne. Głód, wszy, ciężka praca” - wspominała. Najpierw pracowała w polu przy rowach. Później, podczas jednego z apelów, została wybrana z 9 innych młodych więźniarek przez esesmańskiego lekarza Wernera Rohde'a i zaprowadzona na rewir, czyli do baraków szpitalnych. Kobieta początkowo była przekonana, że wytypowano ją do pracy jako pielęgniarka. „Od razu dostałyśmy szczepionkę na tyfus, bo w obozie to była najczęstsza, na równi z czerwonką, choroba. To raczej dobrze, myślałam naiwnie" - mówiła. Okazało się, że wraz z innymi więźniarkami stała się szczurem doświadczalnym. Zastrzyki, które otrzymały, zaraziły je tyfusem, by niemieccy lekarze mogli później testować na nich różne medykamenty, by najskuteczniejsze leki dostarczać potem na front żołnierzom Wermachtu. Przeżyła dzięki podarunkom, jakie otrzymywała od obozowego lekarza. „O tę przysługę prosił go mój tata” - tłumaczyła.
Po chorobie pracowała w rewirze na nocnych dyżurach. Przed aresztowaniem uczyła się języka niemieckiego, a ta umiejętność okazała się bardzo przydatna, umożliwiła jej bowiem pracę w roli archiwistki. Miała lekką fizycznie pracę, a ponadto dach nad głową, większe porcje jedzenia i czyste ubrania, co znacznie zwiększało jej szansę przeżycia piekła Auschwitz. Przez dwa lata pracowała w obozie jako szrajberska, czyli pisarz obozowy. Przyjmowała chorych, wypisywała karty chorób, mierzyła temperaturę. Poznała też „anioła śmierci”, doktora Josefa Mengele. „Praca w rewirze stała się dla mnie misją. Chciałam i jeśli tylko mogłam, ratowałam ludzi” - mówiła w książce „Dziewczęta z Auschwitz”. Dawała pacjentom m.in. dodatkowe porcje leków bądź jedzenia, przekłamywała też informacje, zapisane w kartach chorych. W taki sposób ostrowianka uratowała Krystynę Żywulską, polską poetkę, felietonistkę, autorkę pamiętnika „Przeżyłam Oświęcim”. Pisarka miła tyfus, a Niemcy obawiający się chorób zakaźnych, takich więźniów często przenosi do tzw. Bloku Śmierci, gdzie wszyscy niedługo potem byli uśmiercani zastrzykami fenolu bądź w komorze gazowej. Pani Irena w jej karcie choroby wpisała gorączkę. „Kartę pani Krystyny przypisałyśmy kobiecie, która była umierająca. W ten sposób ocaliłyśmy Żywulskiej życie” - wspominała.
Irena Wiśniewska pracowała wraz ze Stanisławą Leszczyńską, położną i akuszerką, która była w stanie w tak trudnych warunkach obozu koncentracyjnego z powodzeniem przyjąć aż trzy tysiące porodów i uratować życie matek jak i nowo narodzonych niemowlaków.
Gdy nagle z innymi więźniarkami zostały wyrzucone z rewiru, znajoma Słowaczka z działu politycznego ułatwiła im przeniesienie do tzw. Kanady, czyli magazynów do składowania mienia zrabowanego Żydom. Praca w Kanadzie uznawana była za jedną najlepszych w obozie. Członkowie tego komanda pracowali w pomieszczeniu, mieszkali też w lepszych warunkach w barkach położonych blisko, oddzielonych od reszty obozu i innych więźniów. Ponadto mieli też dostęp do czystych ubrań oraz do dodatkowego pożywienia, znajdowanego w rzeczach nieżyjących już właścicieli. „W Kanadzie pracowałam już do samego końca. Do marszu śmierci, w którym brałam udział” - opowiadała.
18 stycznia 1945 razem z innymi więźniami wyruszyła w marszu śmierci do Wadowic. Stamtąd przetransportowana została do Ravensbruck. Następnie z początkiem kwietnia 1945 roku trafiła do obozu Neustadt-Glewe w północnych Niemczech, gdzie doczekała wyzwolenia 2 maja 1945 roku.
Skradzionymi końmi wraz z koleżankami z obozu dojechały do Szczecina. Stamtąd pociągiem do Warszawy, a następnie do Małkini. „Tam miałam przyjaciółkę z dziecięcych lat. Stamtąd zawiadomiłam mamę, która od razu przyjechała po mnie konno. Następnego dnia wrócił mój brat Henryk” - wspominała pani Irena. Ojciec, Antoni Jankowski, zmarł w Auschwitz.
Z Ostrowi wyjechała uciekając przed komunistami. „Byłam inwigilowana, odrzuciłam propozycję pracy, jaką mi złożono – w Urzędzie Bezpieczeństwa – i wszelkiej współpracy” - mówiła. Ostrzeżona przed łapankami byłych członków AK, zdążyła uciec do Wrocławia, do brata. Tam wyszła za mąż za byłego AKowca z Wołynia. Urodziła dwójkę dzieci. W 2000 roku wróciła do Warszawy. Zmarła w 2019 roku.
Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu udostępniło wirtualne zwiedzanie obozu macierzystego Auschwitz I oraz Auschwitz II-Birkenau. Zdjęcia wykonane w 360 stopniach obrotu pokazują autentyczny teren i obiekty byłego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady. Zostały one wzbogacone o historyczne opisy, dziesiątki relacji świadków, archiwalne dokumenty i fotografie, prace artystyczne wykonane przez więźniów, czy też przedmioty związane z historią obozu. Zwiedzanie dostępne pod adresem www.panorama.auschwitz.org
Artykuł powstał w oparciu o książkę „Dziewczęta z Auschwitz” Sylwii Winnik.
Fot. kadry z filmu „Spotkałam doktora Mengele w Auschwitz - Irena Wiśniewska.” na kanale Świadkowie Epoki